Netvibes się psuje

Zawsze człowiek chcący nadążyć za informacjami, które go interesują musiał na bieżąco obserwować źródła, które te informacje prezentują. Czym więcej pojawiało się dziedzin, tym szczegółowiej należało te źródła segregować, powstawały stowarzyszenia, grupy zapaleńców, tworzono katalogi, pisano książki tematyczne. Tak było zawsze. Dziś internauta dostaje coś, co ułatwia mu życie, coś, dzięki czemu może łatwo i szybko może źródła informacji przeglądać. Czytnik kanałów RSS.

Ale co zrobić, kiedy czytnik się popsuje?

W weekend, dwa tygodnie temu mój czytnik – netvibes – przeżył totalną awarię, zginęło 90% feedów (pisałem o tymNetvibes wcześniej), po tamtych problemach słuch zaginął, bo za dwa dni wszystko wróciło do normy. Dziś niestety znów pojawiają się problemy, tym razem nic nie znika, ale aktualizacje poszczególnych kanałów przebiegają tak wolno, że nie sposób zrobić „pRaSSówki” bez pozostawienie komputera na 15 minut samemu sobie, a nie daj Boże zapomnieć się i wyłączyć przeglądarkę, wtedy czekać trzeba od nowa.

Od dawna chciałem się przenosić na ogólnie znany i poważany GoogleReader, ale ze względu na przywiązanie do wyglądu, ilości wprowadzonych feedów i plotki o wprowadzeniu elementów serwisu społecznościowego, pozostałem przy netvibes. Jednak chyba w końcu spełnię swoją powinność i przeniosę dane na serwery Google. Zdarzy się to najprawdopodobniej w ten weekend, nie oznacza to całkowitej zmiany, ale przynajmniej zabezpieczenie się przed kolejnymi problemami.