A gdyby tak wyłączyć komputer?

Od jakiegoś czasu próbowałem coś zmienić w swoim korzystaniu z komputera. Chciałem jakoś ograniczyć czas spędzany wkomp sieci, a przynajmniej nieco zlikwidować momenty marnotrawcze. Ale niestety, nic z tego nie wychodziło – kiedy włączałem komputer dostawałem dziesiątki linków, wybierałem jak zawsze kilkanaście ciekawszych, z nich wypływały kolejne i na surfowaniu spędzałem grube godziny.

Jakiś czas temu Klisiu napisał na swoim blogu post z życia wzięty, w którym opisał swoje problemy (w dużej mierze fizyczne) powstałe podczas zbyt długiego przesiadywania przed komputerem. Trochę się zastanowiłem, ale nic z tego nie wyniknęło.

Z propozycją wyszła do mnie mama 🙂 Niewiedząc nic o moich rozmyślaniach zapytała czy byłbym w stanie wytrzymać tydzień bez komputera. Zgodziłem się i prawie wytrzymałem. Prawie, bo każdego dnia choćby na chwilę włączałem komputer, zawsze było coś ważnego do zrobienia, co stało ponad postanowieniem, np. zrobienie zaproszeń dla taty na jakieś zebranie, wtedy była okazja by sprawdzić pocztę i szybko przeczytać krótkie wiadomości.

Muszę przyznać, że pierwsze dni były trudne, kompletnie nie wiedziałem jak zorganizować sobie czas (co nie znaczy, że sie nudziłem, wręcz przeciwnie), miałem tyle zaległości w „realu”, że nie potrafiłem wybrać, co mam zrobić. Wziąłem się za naukę i czytanie książek, problem w tym, że cały czas usypiałem przy tym. I tu pojawia się pewna prawidłowość – chęć snu była czymś całkiem poprawnym, dzięki tym kilku dniom czuję się wypoczęty i jakby weselszy 🙂 Poza tym czuję, że uporządkowałem sobie pewne sprawy w życiu.

Takie wyrzeczenie jest czymś trudnym, ale korzyści jakie ze sobą niesie są naprawdę wielkie! Szczerze zachęcam innych do podobnych postanowień, żeby choćby na dzień wyłączyć komputer od prądu. Warto!